Rozdział 1 „Zmiana”
Oto pierwszy rozdział tegoż opowiadania, czytajcie i komentujcie. Ostrzegam nie jest zbyt dobry, jak dla mnie beznadziejny ale jednak go dodaje (sentyment xD). Rozdzialik powoli wprowadza w moją wizję świata Naruto. Miłego czytania ^^.
Blond włosy
chłopak o niebieskich tęczówkach siedział na łóżku swojej celi. Celi, gdyż
mieszkaniem nazwać tego nie można. Stare, szare, popękane ściany z plamami krwi
widocznymi w niektórych miejscach. Naruto przyzwyczaił się do tego
pomieszczenia. Bądź co bądź spędził w nim 7 lat swojego życia. Chłopak tępo
spoglądał na podłogę celi. Jego wzrok był pusty, wyprany z wszelkich emocji. Siedziałby
tak pewnie dłużej ale nagle cisze w pomieszczeniu przerwało skrzypnięcie
otwierających się drzwi. Wszedł przez nie wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna.
Miał brązowo-czarne włosy i symbol Konohy na ochraniaczu. W ręku trzymał tackę
z jakąś breją. Naruto wiedział czym ona jest, to jego jedzenie. Niezmiennie
takie samo przez 7 lat. Mężczyzna już miał otworzyć usta aby się odezwać, ale
przeszkodził mu w tym dźwięk wybuchu rozchodzący się za nim. Shinobi
instynktownie odwrócił się w tamtą stronę opuszczając tym samym tackę z
jedzeniem, by w jednej chwili upaść na podłogę z poderżniętym gardłem.
Po pomieszczeniu rozlała się krew.
Blondyn nawet na to nie spojrzał, nie interesowało go to.
-„To tylko śmierć, nic niezwykłego”- pomyślał.
Zaraz po tych wydarzeniach do celi wszedł kruczowłosy chłopak wyglądający na max. 15-16 lat. Jego oczy były czerwone z małymi, czarnymi punkcikami podobnymi do łezek. Nagle jego oczy zmieniły kolor na czarny, co zdziwiło Naruto. Szatyn wszedł głębiej w pomieszczenie, by zaraz odezwać się grubym, niskim lecz dziwnie ciepłym i przyjaznym głosem:
- Witaj, Naruto. Zapewne mnie nie znasz, lecz ja znam ciebie doskonale. Dzisiaj kończysz 7 lat, nieprawdaż? Wszystkiego najlepszego- powiedział.
Naruto wstał zdziwiony, chciał już o coś spytać przybysza, gdy ten przerwał mu:
- Za chwilę wszystko ci wytłumaczę, ale tutaj nie jest zbyt bezpiecznie.- mówiąc to ułożył ręce w charakterystyczną pieczęć i wraz z chłopcem zniknął w chmurach biało-szarego dymu. Pojawili się pod drzewem rosnącym na ładnej, zielonej polance z dala od wioski. Starszy chłopak usiadł pod drzewem, gestem ręki pokazując młodszemu by zrobił to samo i zaczął opowiadać:
- A więc, nazywam się Itachi Uchiha. Ty za to nazywasz się Naruto Uzumaki a raczej Namikaze. Twoim ojcem był Yondaime Hokage Minato Namikaze. Przez całe swoje życie byłeś uwięziony w sierocińcu o zmożonym rygorze, a wszystko to z powodu incydentu, który miał miejsce 7 lat temu..-
-Incydentu?- zapytał Naruto, zdziwiony słowami Itachiego.
-„To tylko śmierć, nic niezwykłego”- pomyślał.
Zaraz po tych wydarzeniach do celi wszedł kruczowłosy chłopak wyglądający na max. 15-16 lat. Jego oczy były czerwone z małymi, czarnymi punkcikami podobnymi do łezek. Nagle jego oczy zmieniły kolor na czarny, co zdziwiło Naruto. Szatyn wszedł głębiej w pomieszczenie, by zaraz odezwać się grubym, niskim lecz dziwnie ciepłym i przyjaznym głosem:
- Witaj, Naruto. Zapewne mnie nie znasz, lecz ja znam ciebie doskonale. Dzisiaj kończysz 7 lat, nieprawdaż? Wszystkiego najlepszego- powiedział.
Naruto wstał zdziwiony, chciał już o coś spytać przybysza, gdy ten przerwał mu:
- Za chwilę wszystko ci wytłumaczę, ale tutaj nie jest zbyt bezpiecznie.- mówiąc to ułożył ręce w charakterystyczną pieczęć i wraz z chłopcem zniknął w chmurach biało-szarego dymu. Pojawili się pod drzewem rosnącym na ładnej, zielonej polance z dala od wioski. Starszy chłopak usiadł pod drzewem, gestem ręki pokazując młodszemu by zrobił to samo i zaczął opowiadać:
- A więc, nazywam się Itachi Uchiha. Ty za to nazywasz się Naruto Uzumaki a raczej Namikaze. Twoim ojcem był Yondaime Hokage Minato Namikaze. Przez całe swoje życie byłeś uwięziony w sierocińcu o zmożonym rygorze, a wszystko to z powodu incydentu, który miał miejsce 7 lat temu..-
-Incydentu?- zapytał Naruto, zdziwiony słowami Itachiego.
-„Ja synem Czwartego Hokage? To
przecież niemożliwe, skoro tak jest to czemu zostałem uwięziony? Czemu przez te
wszystkie lata traktowano mnie w taki sposób? Czemu?!”- pomyślał.
- Tak, incydentu. Ale proszę nie przerywaj mi Naruto.- w tym momencie blondyn kiwnął głową na „tak”.
- Więc jak już mówiłem. 7 lat temu w wiosce wydarzył się „incydent”, a dokładniej zaplanowany atak. Człowiek przedstawiający się jako Tobi, którego prawdziwej tożsamości jeszcze nie znam, przejął kontrolę nad Dziewięcioogoniastym Demonicznym Lisem Kyuubim i zmusił go do zaatakowania Konohy. Twój ojciec Minato, ruszył do walki z Lisem oraz z Tobim. Pokonał Tobiego, uwalniając tym samym Kyuubiego spod jego kontroli. Jednak jego przeciwnik uciekł przyrzekając, że jeszcze wróci. Czwarty stanął do walki z Kyuubim, a ponieważ nie mógł z nim wygrać i wiedział, że Tobi wróci potężniejszy, zapieczętował go w tobie, Naruto.- Tu spojrzał nieznacznie na chłopca na którego twarzy widać było czysty szok, spowodowany słowami, które usłyszał.
-A więc..- zaczął niepewnie blondynek.
-Mam w sobie demona?- skończył.
-Tak. Kyuubiego no Kitsune.- odpowiedział Itachi.
-Więc dlatego ludzie mnie nienawidzili? Dlatego cierpiałem, byłem poniżany, bity?! Dlatego, ze uratowałem wioskę?!- nienawiść w chłopcu rosła z każdym kolejnym wypowiadanym słowem. Nie mógł pojąć czemu ludzie tak się zachowali, przecież to nie jego wina, że ma w sobie demona.
Itachi patrzył na chłopca ze smutkiem, wiedział co przeżywał, ale musi wytrzymać. Ten chłopiec jest zbawieniem dla świata. Gdy dorośnie to jego decyzja zarządzi o dalszych losach Ziemi.
-Naruto, wiem co czujesz. Jednak twój ojciec nie chciał tego. Chciał aby myślano o tobie jak o bohaterze. Niestety ludzie nie chcieli w to wierzyć. Woleli zniszczyć zagrożenie, chcieli czuć się bezpieczni. Przez swoje egoistyczne pobudki, zniszczyli ci dzieciństwo i część twojego życia. Przepraszam, że uwolniłem cię dopiero teraz. Niedawno dowiedziałem się o wszystkim, o spisku Trzeciego, starszyzny, Danzou i mojego klanu. Ale teraz nie mamy na to czasu, niedługo zaczną nas ścigać, jeśli już tego nie robią. Przekaże ci teraz mojego sharingana, będziesz mógł używać wszystkich technik charakterystycznych dla tego doujutsu. Uczynię też z nas w ten sposób braci krwi. Wszystkie informacje na temat moich technik oraz to, co będziesz potrzebował aby przeżyć, zapiszę w twoim umyślę. Nauczysz się ich i staniesz się silniejszy, a za równe 5 lat w dniu twoich 12 urodzin znowu się spotkamy, tym razem już cię nie zostawię, Naruto.
-Itachi, dlaczego ty to robisz? Dlaczego mi pomagasz? Nie jesteśmy przecież rodziną, więc powiedz, jaki masz w tym cel?- pytał w coraz większym szoku Naruto.
-Cel? Moim celem jest ochrona ciebie. Resztę wyjawię ci przy naszym kolejnym spotkaniu.- po wypowiedzeniu tych słów, przybliżył twarz do twarzy Naruto i popatrzył prosto w jego oczy.
-Sharinagan! Więź braterska.- krzyknął i w tej samej chwili w oczach Naruto pojawiło się owe doujutsu aby za chwilę zniknąć, odkrywając jego lazurowe oczy.
-Do zobaczenia Naruto, teraz uciekaj, jak najdalej od wioski. Poradzisz sobie, wierze w to!- mówiąc to z jego ciała zaczęły wychodzić wrony a on sam stopniowo znikać, a po chwili całkowicie się rozmył, pozostawiając oniemiałego blondyna samego.
- „Dobrze Itachi, stanę się silny!”- wykrzyknął w myślach blondyn kierując się w stronę lasu i tym samym zaczynając swoje nowe życie…
- Tak, incydentu. Ale proszę nie przerywaj mi Naruto.- w tym momencie blondyn kiwnął głową na „tak”.
- Więc jak już mówiłem. 7 lat temu w wiosce wydarzył się „incydent”, a dokładniej zaplanowany atak. Człowiek przedstawiający się jako Tobi, którego prawdziwej tożsamości jeszcze nie znam, przejął kontrolę nad Dziewięcioogoniastym Demonicznym Lisem Kyuubim i zmusił go do zaatakowania Konohy. Twój ojciec Minato, ruszył do walki z Lisem oraz z Tobim. Pokonał Tobiego, uwalniając tym samym Kyuubiego spod jego kontroli. Jednak jego przeciwnik uciekł przyrzekając, że jeszcze wróci. Czwarty stanął do walki z Kyuubim, a ponieważ nie mógł z nim wygrać i wiedział, że Tobi wróci potężniejszy, zapieczętował go w tobie, Naruto.- Tu spojrzał nieznacznie na chłopca na którego twarzy widać było czysty szok, spowodowany słowami, które usłyszał.
-A więc..- zaczął niepewnie blondynek.
-Mam w sobie demona?- skończył.
-Tak. Kyuubiego no Kitsune.- odpowiedział Itachi.
-Więc dlatego ludzie mnie nienawidzili? Dlatego cierpiałem, byłem poniżany, bity?! Dlatego, ze uratowałem wioskę?!- nienawiść w chłopcu rosła z każdym kolejnym wypowiadanym słowem. Nie mógł pojąć czemu ludzie tak się zachowali, przecież to nie jego wina, że ma w sobie demona.
Itachi patrzył na chłopca ze smutkiem, wiedział co przeżywał, ale musi wytrzymać. Ten chłopiec jest zbawieniem dla świata. Gdy dorośnie to jego decyzja zarządzi o dalszych losach Ziemi.
-Naruto, wiem co czujesz. Jednak twój ojciec nie chciał tego. Chciał aby myślano o tobie jak o bohaterze. Niestety ludzie nie chcieli w to wierzyć. Woleli zniszczyć zagrożenie, chcieli czuć się bezpieczni. Przez swoje egoistyczne pobudki, zniszczyli ci dzieciństwo i część twojego życia. Przepraszam, że uwolniłem cię dopiero teraz. Niedawno dowiedziałem się o wszystkim, o spisku Trzeciego, starszyzny, Danzou i mojego klanu. Ale teraz nie mamy na to czasu, niedługo zaczną nas ścigać, jeśli już tego nie robią. Przekaże ci teraz mojego sharingana, będziesz mógł używać wszystkich technik charakterystycznych dla tego doujutsu. Uczynię też z nas w ten sposób braci krwi. Wszystkie informacje na temat moich technik oraz to, co będziesz potrzebował aby przeżyć, zapiszę w twoim umyślę. Nauczysz się ich i staniesz się silniejszy, a za równe 5 lat w dniu twoich 12 urodzin znowu się spotkamy, tym razem już cię nie zostawię, Naruto.
-Itachi, dlaczego ty to robisz? Dlaczego mi pomagasz? Nie jesteśmy przecież rodziną, więc powiedz, jaki masz w tym cel?- pytał w coraz większym szoku Naruto.
-Cel? Moim celem jest ochrona ciebie. Resztę wyjawię ci przy naszym kolejnym spotkaniu.- po wypowiedzeniu tych słów, przybliżył twarz do twarzy Naruto i popatrzył prosto w jego oczy.
-Sharinagan! Więź braterska.- krzyknął i w tej samej chwili w oczach Naruto pojawiło się owe doujutsu aby za chwilę zniknąć, odkrywając jego lazurowe oczy.
-Do zobaczenia Naruto, teraz uciekaj, jak najdalej od wioski. Poradzisz sobie, wierze w to!- mówiąc to z jego ciała zaczęły wychodzić wrony a on sam stopniowo znikać, a po chwili całkowicie się rozmył, pozostawiając oniemiałego blondyna samego.
- „Dobrze Itachi, stanę się silny!”- wykrzyknął w myślach blondyn kierując się w stronę lasu i tym samym zaczynając swoje nowe życie…