Rozdział 3 „Komplikacje”
Siemka ludzie. Nie było mnie tu… no, długo. Ale powrót miał
być za 3 lata „3…2…1…”, czyli jestem na czas! Ciekawe czy ktokolwiek jeszcze tu
wpadnie na nową notkę. No cóż, liczę na przynajmniej jedną taką osobą, co by
smutnym nie być. W związku z tym, że miałem tą malutką przerwę musiałem trochę
przypomnieć sobie historię więc może ona być momentami lekko zmieniona niż ta,
która miała być tutaj wstawiona oryginalnie. Ale Wy nie wiecie jaka miała być
oryginalnie, dlatego nie martwię się o to BUHAHAHA. Notka krótka, bo to dopiero
trailer następnego rozdziału, który ostatecznie wprowadzi Was w główny wątek. Nie
przedłużając, zapraszam na notkę:
-Co powiedziałeś?! – wykrzyczał w stronę Kakashiego Jiraiya.
-Naruto zmarł siedem lat temu w czasie ataku Kyuubiego na
wioskę. Wszystko w porządku, mistrzu? – zapytał shinobi, widząc zmieniający się
wyraz twarzy Sannina.
-Jak to
zmarł? Przecież… Trzeci… „No tak, Trzeci! Wiedziałem, że coś tutaj nie gra ale
nie spodziewałem się, że to aż tak skomplikowane. Jednak nie wierzę, żeby
Naruto nie żył. Co działo się
w tej wiosce
podczas mojej nieobecności? Muszę go odnaleźć. Szybko.”
-Jiraiya-sensei?
-No tak, nie ważne… To ta wioska, uderzyły we mnie
wspomnienia. Muszę odpocząć i odnaleźć myśli. Do zobaczenia, Kakashi.
-Sayonara, mistrzu.
„Co tu jest grane?” – zdążył pomyśleć szarowłosy zanim Sannin
rozpłynął się w powietrzu.
***
Tymczasem u Naruto…
Od ostatniego postoju siedmiolatka minęło parę godzin, w
ciągu których chłopak nieustannie biegł oddalając się coraz bardziej od swojej
wioski. Jego umysł był kompletnie wolny od myśli. Miał przeczucie, że to co
martwiło go poprzedniej nocy ma się urzeczywistnić za parę chwil. Zeskoczył na
ziemię i zatrzymał się przy jednym z drzew nasłuchując otoczenia.
Nagle dźwięk kunaia przeszywającego powietrze dotarł do jego
uszu. Sterowany instynktem przechylił głowę w lewą stronę, co spowodowało, ze broń
przeleciała obok niej.
-„Znaleźli mnie” – tyko tyle zdążył pomyśleć chłopak zanim
poczuł kopnięcie w bok.
***
W gabinecie Hokage panował istny
chaos. Sarutobi rozrzucał wszędzie dokumenty i niszczył wszystko co stawało na
jego drodze.
-P-proszę się u-uspokoić,
Hoka-age-sama.
Słowa wypowiedziane przez jednego z
jego podwładnych tylko zwiększyły gniew przywódcy wioski.
-Uspokoić?! Ty każesz mi się
uspokoić?! Co mają znaczyć przekazane mi przez ciebie informacje. Powtórzę:
Gdzie jest Jiraiya?!
-Ależ H-hokage-sama, Jiraiya-sama jest
zbyt silny, nie dałem rady go pokonać.
Momentalnie wykrył moją obecność i zaatakował, nie miałem szans na obronę.
Gdyby tylko…
-Gdyby co?! Jesteś elitą ANBU
naszej wioski , organizacji specjalizującej się w cichym zabijaniu, a nie
potrafisz nawet ukryć dobrze swojej obecności?!
-J-ja… Sumimasen, Hokage-sama.
-Nic mi po twoich przeprosinach,
musimy działać szybko. – odparł, uspokojony już trochę Trzeci.
-Czy wiesz gdzie udał się Jiraiya
po tym, gdy cię unieszkodliwił?
-Jiraiya-sama wyglądał na bardzo
zdenerwowanego… Myślę, że kogoś szukał, bo zachowywał się bardzo nerwowo, tak
jakby był w wielkim szoku.
„Naruto!”
-Natychmiast wysłać za nim pościg.
Weź dziesięciu najlepszych ninja z elity ANBU. Od dzisiaj Jiraiya nie jest już
shinobi tej wioski. Macie go znaleźć i sprowadzić. Żywego lub martwego. –
wypowiadając te słowa cień przeszedł po twarzy Sarutobiego, powodując zimny pot
na plecach drugiej osoby w gabinecie.
-H-hai, Hokage-sama.
KONIEC
CZĘŚCI TRZECIEJ